Jeśli czekolada to tylko w kostkach albo w postaci brownie. Dzień zaczął się szaro, troszkę popadało, takie nie wiadomo co. Zanim pomyślałam o śniadaniu, wiedziałam, że dzisiaj w piekarniku wyląduje brownie. Nic tak nie poprawia humoru jak porządny kawałek czekolady - w jakiejkolwiek postaci. Jednak czekoladowy "zakalec" to jeden z moich ulubionych deserów, więc nie miałam wątpliwości co zrobić. Nie kombinowałam i przygotowałam klasyczne brownie, chociaż miałam ochotę dodać orzechy, których niestety nie znalazłam, a do sklepu na dzień dzisiejszy było za daleko (chociaż to tylko sto metrów). Mięciutki środek, prawie ciągnący jak krówka, mocny czekoladowy smak - no co tu dużo mówić, prawie idealnie. Idealnie byłoby z kulką lodów śmietankowych obok, ale ich też zabrakło :) Mimo wszystko, było pyszne.
Składniki (blaszka o wymiarach 25x35cm):
200g masła
200g czekolady deserowej
250g cukru pudru
140g mąki pszennej
4 jajka
pół łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
Sposób przygotowania:
Czekoladę rozpuść razem z masłem w małym rondelku na niewielkim ogniu, żeby czekolada się nie przypaliła. Przestudź. Jajka ubij z cukrem pudrem na puszysto, dodaj rozpuszczoną czekoladę, przesianą mąkę z proszkiem, kakao i wymieszaj. Masę wylej na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia lub wysmarowaną masłem i posypaną bułką tartą, wstaw do piekarnika nagrzanego do 160°C, piecz ok.40 minut. Ciasto musi być wilgotne, więc musisz wyczuć swój piekarnik. Sprawdzaj patyczkiem, jeśli wyszedł lekko "ubrudzony" ciasto jest gotowe. Przyznaję, że trzymałam 2 minuty za długo, przegapiłam ten moment kiedy był idealny, ale mimo tego było pyszne. Smaczności!
Mniam, pycha :) Takie brownie poprawi nastrój chyba zawsze :)
OdpowiedzUsuń